Taki zarzut ma usłyszeć 27-letni Dawid B., ojczym 8-letniego chłopca z Częstochowy, który z ciężkimi oparzeniami i złamaniami trafił do szpitala. W poniedziałek, 8 maja rano dziecko zmarło. Lekarze przez 35 dni walczyli o jego życie.

O śmierci 8-letniego Kamilka poinformowało Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II. - Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi - czytamy w oświadczeniu szpitala. - Kamilek otrzymał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m. in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca - dodano.

Po informacji o śmierci Kamilka śledczy zlecili szpitalowi zabezpieczenie zwłok dziecka celem przeprowadzenia sekcji, która ma ustalić, co było przyczyną zgonu. Odbędzie się ona 10 maja w Zakładzie Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

W poniedziałek, 8 maja minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podczas spotkania z mediami poinformował o zmianie kwalifikacji prawnej czynu dla ojczyma chłopca.

- Dziś dotarła do nas tragiczna informacja, że 8-letni Kamilek zmarł w szpitalu. Brak jakichkolwiek słów, by określić to, co było udziałem tego dziecka, jego cierpienie i zadawany mu z premedytacją świadomy, okrutny ból, który doprowadził ostatecznie do jego śmierci. Jaki tu jest poziom bestialstwa i zezwierzęcenia, aby tak traktować innego człowieka, do tego dziecko. To jest coś co się nie mieści głowie - mówił podczas spotkania z mediami. - Wydałem polecenie, aby doszło do niezwłocznej zmiany kwalifikacji prawnej zarzucanego czynu sprawcy tego ohydnego, okrutnego i zbrodniczego zachowania. Do tej pory sprawca miał postawiony zarzut usiłowania zabójstwa i znęcania ze szczególnym okrucieństwem. Teraz ten zarzut będzie zmieniony na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem w przedziale czasu, który poprzedzał ostateczny czyn, który doprowadził do śmierci chłopca - przekazał.

Ziobro poinformował również, że prokuratura bada wiele wątków w tej sprawie, nie tylko zachowanie samego sprawca. - Prokuratura prowadzi to postępowanie wielowątkowo. Bada nie tylko zachowanie samego sprawcy, które będzie przedmiotem zmiany kwalifikacji prawnej czynu i zarzutu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, ale też zachowanie matki i tych wszystkich, którzy nie zareagowali w taki sposób jak powinni - stwierdził.

Przypomnijmy, że w tymczasowym areszcie przebywają obecnie matka i ojczym dziecka. 27-letni Dawid B. usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa pasierba i znęcania się nad nim ze szczególnym okrucieństwem. Miał polewać chłopca wrzątkiem, umieszczać go na rozgrzanym piecu węglowym, a wcześniej bić, kopać po ciele i przypalać papierosem. Mężczyzna przyznał się do winy, ale odmówił składania jakichkolwiek wyjaśnień. Grozi mu dożywocie. 

Z kolei matka chłopca, 35-letnia Magdalena B., podejrzana jest o narażenie swojego dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz udzielenie pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Kobieta złożyła wyjaśnienia i przyznała się do winy. Tłumaczyła, że nie reagowała i nie udzieliła pomocy dziecku, bo bała się męża. Grozi jej do 10 lat więzienia.

Po uzyskaniu wstępnych wyników sekcji zwłok dziecka prokuratura będzie podejmować  dalsze decyzje dotyczące zmiany zarzutów, które zostały przedstawione w śledztwie podejrzanym Dawidowi B. i Magdalenie B.

Częstochowska prokuratura po tym, jak postawiła zarzuty ojczymowi i matce 8-letniego Kamilka, zainteresowała się również jej siostrą. 45-letnia Aneta J. wraz z mężem i dziećmi mieszkała bowiem w tym samym domu, co skatowany chłopiec.

- Prokurator zarzucił kobiecie, że w okresie od 29 marca do 3 kwietnia nie udzieliła pomocy swojemu siostrzeńcowi w sytuacji bezpośredniego zagrożenia jego życia. Kobieta nie reagowała na zachowanie Dawida B., który polewał chłopca wrzątkiem, bił i umieszczał na rozgrzanym piecu węglowym. Podejrzana nie wezwała również w tym czasie pomocy medycznej do ośmioletniego dziecka - wyjaśniał Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

45-letnia Aneta J. nie przyznała się do zarzucanego jej przestępstwa, tłumacząc, że nie była świadkiem zdarzenia, w trakcie którego dziecko zostało polane wrzątkiem. - Podejrzana nie zaprzeczyła jednak, że miała świadomość, że dziecko jest poparzone. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego nie wezwała pomocy do chłopca - dodał prokurator Ozimek.

Zarzuty usłyszał także wujek chłopca, mąż Anety J. - Mężczyzna podejrzany się o to, że w okresie od 29 marca do 3 kwietnia, zamieszkując wspólnie z pokrzywdzonym, gdy chłopiec znajdował się w stanie zagrażającym jego życiu lub narażającym go na ciężki uszczerbek na zdrowiu, nie udzielił mu pomocy. Mężczyzna nie wezwał służb ratunkowych i nie podjął stosownych czynności - informował Krzysztof Budzik z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. - Tłumaczył, że długo pracował i rzadko przebywał w domu. Nie zauważył też żadnego niebezpiecznego zdarzenia - dodał.

Mężczyzna, podobnie jak jego żona, został objęty dozorem policyjnym. Obojgu grozi do trzech lat więzienia.

fot. https://www.facebook.com/GornoslaskieCentrumZdrowiaDziecka

Sprawdź aktualny stan powietrza w Częstochowie

Interaktywna mapa smogowa

Wyświetl mapę